z dzisiejszego dnia niemiłe było to, że przyszedł około 14 do mnie! koleś z urzędu skarbowego. wyszła z tego niezła mini-draka i zamknęłam mu drzwi przed nosem. i teraz czekam na jakieś pisemko albo cuś… myślałam, że chodzi o mandat za łażenie po torach itp, bo mi się przypomniało, że jakiś czas temu do koleżanki z kraka przyszedł komornik do domu i musiała płacić, ale przy rozmowie z kolegą przypomniało mi się, że ja przecież mam jeszcze mandat niezapłacony za picie alko w wawie :/ i to ten był chyba w kwietniu wystawiany. a tamten na wakacjach, ponad rok temu. nie powiedział mi o co chodzi. stwierdził że jestem niekulturalna że go nie wpuszczam, a ja – że nie mam czasu dla niego ;p. nie wiem czy powinnam była wpuszczać obcego faceta (nawet się nie przedstawił) do domu i „dać mu się wyżalić” czy lepiej tak jak zrobiłam – nie zajmować sobie czasu nim skoro miałam go niewiele.
dowiem się w niedługim czasie :))
a wy co myślicie?
ps. piesek szczekał jak zwyklę i był akurat głodny ;p