11 marca 2009
Dawno nic nie pisałam. Ani o sobie ani o niczym innym. Ostatnio wyrażałam siebie robiąc zdjęcia. Ciągle uczę się czegoś nowego. Każdego dnia dowiaduję się czegoś o życiu, o ludziach, o świecie. I pokazuje to. Uwieczniam….
Byłam półtora miesiąca temu na koncertach. Były ważne i dobrze je pamiętam. Trzydniowy w Poznaniu i jeden we Wrocławiu. Z pierwszego się cieszę, że „dałam radę”, że spotkałam znajomych że fajnie wszyscy grali, że się dobrze czułam, że poznałam nowe osoby i że się komuś spodobałam. Piłam dużo, ale mi to w niczym nie przeszkadzało. Wspaniale się bawiłam, a złych rzeczy było mało – jedna, dwie?
A do Wrocławia nie chcę więcej jeździć. Po pierwsze nie znam zasad koncertowych np. że zaczynają się one i kończą bardzo wcześnie – co nie ma w ogóle sensu i wszyscy na tym tracą (ja ostatnio straciłam w ten sposób 2 najważniejsze dla mnie zespoły :/). A po drugie ludzie tam inaczej się bawią, a wręcz bawić się nie umieją (moim skromnym zdaniem). Przychodzą sobie pogadać jak do knajpy zamiast jak na koncert przystało – być choć trochę pod sceną.. A jak już się „bawią” to zabawą nazywają stanie z piwem w ręku i patrzenie na światła lub na innych ludzi, niekoniecznie na scenie, raczej takie zwykłe rozglądanie się :/.
Oczywiście od każdej reguły są wyjątki :).
27 marca
Po tych koncertach (w Poznaniu!) miałam wspaniały nastrój. Miesiąc prawdziwej szczęśliwości – chyba chodzi o to, że „naładowałam swoje akumulatory” :). Uśmiechałam się często i cieszyłam z prostych rzeczy, z tego co mam, kto jest koło mnie, gdy komuś się układało itp. Popsuło się całkiem niedawno, chyba straciłam nieco energii, myślałam już nawet o weekendzie we Wro – a tzn. że ze mną kiepsko, bo w końcu jak sama napisałam – mam tego miasta dość i się do niego NIE PRZEKONAŁAM. Mam nadzieję, że po przyszłych imprezach będzie już mi lepiej (np. dziś się wybieram ;)). 3majta się i dobrego humoru – przynajmniej takiego jak miałam – życzę wszystkim!