Imprezka urodzinowa. Robić czy nie robić? 

Zastanawiam się tak od miesiąca. Rzadko kiedy w styczniu nie ma śniegu, więc to też dodatkowa motywacja do zrobienia. No ale i tak jest brzydko na dworze. Jak to koleżanka powiedziała „błota ci naniosą” :).

Nie chcę robić, bo jestem przeobrzydliwie spłukana, bo ostatnio kupiłam dwa sprzęty AGD, a jednak na imprezę coś by trzeba przygotować i nakupować. A także dlatego, że nie lubię być w centrum zainteresowania. To chyba skromność?

Z drugiej strony mam takich różnych znajomych i zapraszałam ludzi z różnych zakątków Polski, że ciekawa jestem jak się dogadają. Socjologia, badanie zachowania ludzi, bardzo mnie interesuje już od dawna. Nabywanie nowych ról społecznych, zachowanie w grupie i te sprawy. A do tego jeszcze dodać, że wiele osób jeszcze u mnie, w moim własnym domu, nie było, bo nie mieli okazji – parapetówy nie robiłam, a jeżdżę tam tylko na weekendy. Pomieszkałam raz dłużej, ale nie był to sezon urlopowy, więc większość pracowała i nie bardzo byłam w nastroju do odwiedzin, bo to co się ze mną działo mnie trochę przerażało, a potem od razu rzuciłam się w wir pracy, spowrotem do Miasta.

Za imprezą przemawia jeszcze fakt, że poza imprezami rodzinnymi z wujkami i dziadkami, ostatnie urodziny jakie pamiętam, to chyba było moja 18-ka, czyli z dziesięć lat temu. I jeszcze to, że za rok już zmieni mi się cyferka z przodu, co trochę jest dołujące. Chyba jeszcze nie jestem dojrzała, że się tego trochę boję. Chociaż czuję się już dorosła i około trzydziestki. Jakieś doświadczenie życiowe mam, ale wiem, że jeszcze sporo mnie czeka…

No i tak się zastanawiam – robić czy nie robić? To już w tą sobotę ma być.