Jak można porównywać czyjś ból, czyjeś problemy? Ja tego nie rozumiem.
Jedna osoba może mieć raka w fazie recesji, a druga być w szpitalu z bólami żołądka. Która ma gorzej? Co to za porównywanie? Oczywiste jest, że jedna ma źle i druga ma źle. W danej chwili obie mają ogromnego stresa i ani jedna, ani druga, nie może normalnie funkcjonować.
Znajoma z pracy, delikatnie mówiąc, moje problemy zdrowotne zrównała z parterem. Bo ona ma „poważniejsze”. Jak tak można? Nie jest mną, nie wie jak to znoszę, jak sobie z tym radzę. To, że o tym nie rozpowiadam, a tylko zapytana odpowiem, to nie znaczy, że nic się nie dzieje. Skoro nie mogę pracować z przyjemnością, to w moim przypadku, jest coś nie tak.
Okropna jest ta znajoma. Dobrze, że się na niej poznałam. Najpierw do tej znajomości podeszłam z rezerwą, potem zaufałam, a potem przejechałam się. Posłuchałam opinii innych, zauważyłam, że mają rację, a teraz skoro znów jestem zmuszana do codziennego przebywania po te kilka godzin obok, znów jestem ostrożna. Mówienie czegoś „w zaufaniu”, o czym połowa firmy wie, to jej znak firmowy. Prosto w przekrwione oczy jedno, a za plecami drugie. Dla własnego zdrowia psychicznego trzeba unikać takich ludzi. Dla siebie odsunę to chodzące zło ode mnie…
Tak samo nie można porównywać szczęścia dzieci. Co z tego, że jedni nie mają przy sobie rodziców, skoro mają kochających je np. dziadków? Inni mogą mieć rodziców, a nie być zadbane i potem nie umieć odnaleźć się w społeczeństwie.
Porównywanie to najgorszy wymysł człowieka. Każdy jest indywidualnością i każdy ma swój własny świat, w którym żyje i z którego problemami sam musi sobie radzić.