Czytam dużo blogów i jakiś czas temu na kilku widziałam wpisy na temat śniadań, a dokładniej na pomysły na to najważniejsze pierwsze danie. A tu obrazek Sadurskiego:

Tylko nikt nie napisał jak coś przełknąć, gdy nie chce się jeść. I sama niewiem. Jak siebie przekonać? Chyba zostaje tylko wciskanie na siłę. Motywację do jedzenia mam najsilniejszą wtedy, gdy muszę zjeść rano przeciwbólowe tabletki (tak to jest przy przewlekłych bólach), a wiem jak to się skończy dla mojego żołądka i samopoczucia – bóle, skręcanie, mdłości i kiepski nastrój.

Problemów z jedzeniem trochę mam. Wybredna nie jestem, ale mój jadłospis jest trochę ograniczony ze względu na wybrany przeze mnie z 15 lat temu styl życia jakim jest wegetarianizm. Nie napisałam „dieta”, bo to nie tylko chodzi o żywienie, ale też o działania i powody takiego wyboru. Mogę powiedzieć, że temat ten mam nieźle obcykany. Nie tylko dlatego, że jak w coś się angażuję to na całego, ale też z powodu wyboru tematu pracy magisterskiej i przygotowywania się do niej.

Potrafię się obżerać, tzn zjeść trzy dania obiadowe pod rząd. Popołudniu mega porcję tłustych smażonych ziemniaków tylko z sosem albo wsunąć całą czekoladę.

Jednak ciężko mi coś przełknąć o 4 rano. Gdy zaczęłam nową pracę, w której musiałam tak wcześniej wstawać zauważyłam, że szybko staję się głodna i nie wytrzymuję do przerwy, więc zjadałam coś rano. Najpierw były to po dwie kanapki lub pół obiadu czy zupa. Potem to już była tylko jedna kanapka albo kilka kęsów jakiegoś dania, a ostatnio mam tak, że jak rano coś zjem to za kilka godzin jestem głodna. Nic rano nie jedząc jakoś tak mój żołądek zapomina o jedzeniu. Wiem, że to bardzo niezdrowe, ale co z tego. Nie wiem jak się zmusić i jeszcze wstać wcześniej coś przygotować. Leń się we mnie odzywa. Jestem łakoma. Jako gość wyjadam ludziom przysmaki z lodówki, częstują mnie, więc biorę.

Za to potrafię łatwo jeść po północy. Zwłaszcza gdy jestem zmęczona po pracy. Jak tylko dojadę do mieszkania, rzucam się na jedzenie. Głodna nie zasnę. Wstanę w środku nocy byleby coś przekąsić. Na linię mi to nie szkodzi, bo jestem szczupła, a może nawet chuda. Jeść z umiarem nie umiem.

Niektórzy tak po prostu mają. Jedni muszą całe życie trzymać się diety, a inni mają po prostu taką przemianę materii. Dziwię się tym, którym ich wygląd nie przeszkadza. Nie lubię ludzi otyłych. Większość jest taka z powodu ich zaniedbania. Lubię zdrowy styl życia, ruch i czasem też pośpiech. Ostatnio też gdzieś czytałam o męskich prostytutkach (świetny wpis) i było tam napisane, że facet nie sypia tylko z otyłymi kobietami. Fajnie, że odważył się na takie zastrzeżenie. W sumie to ja też lubię chudzielców. Tacy faceci albo wiedzą co jedzą, albo ćwiczą, albo mają dobre geny :).