Wróciłam do mieszkania po pracy i spotkał mnie niemiły widok.
Piesek, który z nami pomieszkuje poszarpał śliczną ozdobę do włosów. A dwa dni temu prawie się z siostrą pokłóciłam o nią, bo wzięłam ją na sprzedaż. Za pozwoleniem mamy, a nie jej. Znalazła ją na aukcji i napisała do mnie żebym oddała. Tak więc wrzuciłam ją do torby podróżnej pod łóżko.  A tu czasem zagląda ten Pies.

Ozdoba ta zapakowana była w zaklejoną taśmą zwykłą kopertę, bo tak się zdarzyło, że raz udało mi się ją sprzedać, ale kupująca nie wpłaciła kasy, więc jej nie wysłałam. Także Maksiu się nią poczęstował. Otworzył sobie kopertę, a ozdobę rozłożył na kilka czynników.

Najpierw byłam mega zła. Zatrzasnęłam drzwi od „pokoju” i napisałam smsa do siostry.

Po chwili złość mi trochę przeszła i wzięłam psią miskę, dolałam wody i postawiłam w przedpokoju obok jego żarcia. Przecież woda nie musi stać w kuchni, skoro tuż obok przedpokoju jest łazienka.

Siostra zadzwoniła, pogadałyśmy. Jakoś to przeżyjemy, ale zrobiło się mi przykro i smutno z powodu straty.

A dopiero potem pomyślałam, że szkoda mi pieska, bo to były małe części i biedaczek mógł się zadławić. No i nudził się biedny, współlokatorki pewnie nie było w mieszkaniu. On szaleje jak ona wychodzi.

Tak więc przeszłam te 4 etapy emocjonalne w kilka chwil. Czuję się już wyżuta z emocji. Ale ucząc się na błędach – już będę zatrzaskiwać drzwi i zamykać torby na zamki. Ten Maksiu to taki mały, niepozorny pies, a jednak potrafi naszkodzić…