Słucham sobie jakiegoś radia i przeplatana jest stara muzyka z lat 70-80 i popowe z końca wieku. Jakoś mi to tak fajnie pasuje do podsumowania długiego weekendu.

images

Dzisiaj lany poniedziałek. Po 8 rano kilkuletni sąsiad biegał ze spluwą po dworze, więc nie wychodziłam, co by nie kusić ;-).

Później wyszło słoneczko i razem z nim ja i reszta towarzystwa. Deszczyki trochę się zaczęły. Mam cudne miejsce przy swoim domku. Mięciutka kanapa pod daszkiem i widok na płot. Nie no, ten płot to tylko siatka, a widać jeszcze dom sąsiadów, drogę i reszta to las i warzywniak sąsiadów. Las jest oddalony o jakieś 100 m od mojego domu. Taki fajny daszek mam przy wejściu do piwnicy. Poprzednia właścicielka trzymała tu drzewo, a ja chciałam się pozbyć kanapy z domu, bo jest za ciężka na częste przemeblowania, które wręcz uwielbiam. No i wymyśliłam, że ta kanapa będzie pasować pod ten daszek. I rzeczywiście pasuje idealnie. Już niedługo pojawi się przy niej stolik i już niczego nie będzie brakować. Na daszku położona jest papa z dziurkami (od starości i remontów), więc troszkę przemaka, ale ma to swój urok. Z boku jest to wejście do piwnicy, więc jest osłona od wiatru z trzech stron.

Tak więc siedziałyśmy tam sobie z sąsiadką. Ja z kawą, ona z herbatą. Po chwili przyszły dzieciaki sztuk dwie. Potem kilkunastoletni syn z psem. A po chwili dołączył też piesek dzieciaków. Jak się rozpadało to wszyscy wskoczyli na kanapę, łącznie z dzieciakami. Było wesoło i to wszystko pięknie wyglądało.

Dzieciaki latały z kolorowymi parasolkami, pięknie wystrojone (co tam, że brudne, bo przecież w dni świąteczne można brudzić ubranie świąteczne). Bawiły się moimi oponami od ciągnika (plan zrobienia z nich foteli ogródkowych jest w trakcie realizacji). Na moje życzenie sąsiadka cyknęła im zdjęcie na pamiątkę tych chwil. Było fajnie razem.

Tak właśnie minął mi ten dzień. Z dzieciakami, sąsiadami, nawet rodzina mnie odwiedziła. Ciachem miałam jakim częstować i pogoda się wpisała w plan dnia. Wieczorem posprzątałam mieszkanie, wzięłam się nawet za szycie. Uszyłam dwa proste pokrowce na sprzęty, wszyłam zamek do spodni i zszyłam nową bluzę. Podjadłam i teraz w takim czyściutkim pachnącym domu położę się do łóżka. Lepiej jednak nie będę brała relaksującej kąpieli, bo mogłabym zasnąć i rano zamarznąć w wannie. Na szczęście i w łazience mam fajny myk, bo można też wygodnie wziąć szybki prysznic. No to pora zakończyć ten piękny dzień :).