No i dalej coś nie mogę dojść do siebie. Przeziębiłam się trochę. Muszę na siebie bardzo teraz uważać, żeby nie przełożyli mi zabiegu, bo chcę to już mieć za sobą.

Po kolejnym przemeblowaniu mam u siebie jakby więcej przestrzeni. Teraz ustawiam wszystko pod moje przyszłe niechodzenie i potem kuśtykanie. Wieża i materac wróciły do dużego pokoju tuż obok siebie. Nawet telewizor jest obok, a sądzę, że przy bólach może się tu przydać. Miejsce mam blisko kuchni i łazienki. Dość wysokie to łóżko się zrobiło od tego drugiego materac i sądzę, że będzie fajniej wstawać. Napewno powinno się wygodniej leżeć na plecach. Do tego będę zmuszona przez kilkanaście dni, może nawet dłużej.

Koniec wyjazdów takich jak ten:

Fajne w tym wszystkim jest to, że mniej więcej wiem, co mnie czeka po zabiegu. Już to przechodziłam, zaledwie 9 miesięcy temu. Na początku nic nie będę mogła przenosić. A kuchnię niezbyt mam pod to urządzona, bo np. lodówka od chlebaka, zlewu i kuchenki są oddalone od siebie o 4-5 metrów, a przeniesienie jej byłoby trochę kłopotliwe, bo z jednej strony piec i za nimi drzwi, a z drugiej szerokie okno. Będę musiała przenosić pomalutku od blatu do stołu. Myślałam o przeniesieniu czajnika do pokoju obok łóżka, ale jak będę przynosić wodę? No chyba, że mineralną nakupuję.

Będę musiała zrobić sobie zakupy spożywcze. Poprzednio mamusi dałam listę i mi wszystko załatwiła. Teraz wszystko zależy od tego kiedy tu wrócę po szpitalu, bo od razu raczej nie. Sądzę, że najwcześniej po tygodniu. Dobrze, że łazienkę mam przystosowaną, tzn. pięknie umeblowaną – kwadrat, więc wszystko pod ręką, a do tego narożna wanna z siedziskiem z boku.

Będzie ciężko, ale łatwiej niż było. Przeżywając coś po raz kolejny już sobie lepiej radzimy. Warto wykorzystywać doświadczenia. Po prostu uczmy się na błędach. Niekoniecznie naszych. Warto słuchać rad i przystosować je do swojej sytuacji. Ja mam plan być lepiej przygotowaną do szpitala niż byłam – warto wziąć sobie naczynia, drobniaki i kasę i na wypożyczenie kul. Poprzednio naczynia mi pożyczano, pieniądze załatwiłam od siostry, a kule od koleżanki (po to żeby zejść na dół do sklepu medycznego wypożyczyć takie dla mnie).

Szczerze? Boję się znieczulenia. Poprzednio robiąc mi miejscowe wkłuwali się kilka razy i nawet po wyjściu ze szpitala plecy mnie bolały. A znieczulenie ogólne może uszkodzić drogi oddechowe, a moje są od palenia i przeziębienia w kiepskim stanie. Jeszcze nie wiem co będę miała. Zdecydowałam się na miejscowe, ale jeśli za pierwszym ani drugim razem im się nie uda – poproszę o pełne. Obudzę się albo nie.