Dlaczego mamy zawsze wiedza lepiej? Jak to jest możliwe, że ktoś inny, a nie ty sam/sama potrafi przewidzieć skutki naszych decyzji trafniej niż my sami?
Mamy mówią o czymś co może się stać, i nawet jeśli od razu to się nie sprawdza, to po pewnym czasie owszem. Na przykład mama mówi żebym przestała się z kimś zadawać. Ja nie chcę, bo nie widzę, że dzieje się coś nie tak. Ona ma szósty zmysł, bo przecież o tym co z tym kimś robię nie ma pojęcia – słyszy tylko to co chcę jej powiedzieć. Nie zna całej prawdy. Nie ma jej ciągle przy mnie. Ma te jakieś niesamowite przeczucia…
Piszę o dwóch różnych sytuacjach i dwóch różnych ludziach, z którymi radziła mi zerwać kontakt. W tych przypadkach po pewnym czasie doszło do tego, że sama w końcu zrozumiałam, że powinnam była jej posłuchać. Zdarzyły się złe rzeczy. Nauczyłam się na ich przykładach dużo, ale jednak sporo wycierpiałam.
A może szukałam pretekstu rozstania wierząc w nieomylność mamy podświadomie doprowadzając do toksycznych sytuacji?
Nie sądzę, bo to, co ten ktoś mi zrobił na koniec znajomości było i wciąż jest niewybaczalne. Jedna osoba może jeszcze to naprawić. Wystarczyłyby chęci z jej strony i nauka przepraszania, bo zranił mnie słowami, a nie czynami. Druga to zamknięty na kłódkę rozdział, a kluczyk schowałam i zapomniałam gdzie i jeszcze sobie pamięć wykasowałam…
Czy mamy przewidują naszą przyszłość? Skąd wiedzą skoro nie widzą? Po czym poznają, że ktoś się nie nadaje do towarzystwa dla swoich dzieci? Dla mnie to czarna magia, boska moc, niewytłumaczalne przeczucia…