Dziś mam wolne. Wieczorem po pracy przyjechałam do siebie, do własnego domku.
Ostatnio stąd uciekłam, bo źle tu się czułam. Troszkę byłam przemęczona, bo w okolicy znalazłam dodatkową pracę, a do tego w domku jest awaria wody i nie mam bieżącej. Poza tym chciałam brać się za remont kuchni, a dokładniej ścian. Wymontowałam okap. Nowy piękny leży w kącie od jakiegoś czasu. Stary dałam do innego kąta i miałam pustą ścianę. A w kolejny weekend sąsiedzi i zarządca robili jakieś remonty i powitał mnie gruz przy drzwiach, plamy na suficie i … popękana ściana. Ta tragiczna (bo nierówna), na której wcześniej wisiał okap i jeszcze jedna. Tak więc teraz mam „piękny” widok na nierówną popękaną ścianę.
Wieczorem w łóżku nie mogłam zasnąć i obmyśliłam plan jak tu się lepiej czuć. Zrobię przemeblowanie. W kuchni rzadko kiedy robiłam, a już po postawieniu łóżka na antresoli bardzo sobie ograniczyłam pole manewru. Do tego piec, kuchenka i zlew przecież ciągle muszą być w tym samym miejscu. Ale postanowiłam, że zrobię sobię standardowy aneks kuchenny. Przedzielę kuchnię na pół i część będzie mieszkalna – łóżka, stół do szycia i regał z rzeczami czekającymi w kolejce. A do drugiej części wcisnę meble kuchenne. I powstaną mi dwa kwadratowe pomieszczonka zamiast jednego długiego. Nie ma to jak wielkie pomieszczenia, które można wykorzystać. To będzie tryb zimowy. Chyba trochę zagrodzę okno, przez które w lecie mogłam wychodzić na ogródek (tak, mieszkam na parterze).
Tylko przydałaby mi się pomoc jakiegoś siłacza. O kilku potencjalnych chętnych myślę. Dwóch będzie dopiero popołudniu, ale przedzwonię zaraz do jednego, który bywa tu przejazdem.
Napaliłam w moim przepięknym piecu i zaraz po śniadanku biorę się do roboty :). Nie ma to jak dzień wolny… Oczywistym było, że nie będę mogła usiedzieć, ale ostatnio raczej wolałam wyjeżdżać niż tu urządzać. Bez bieżącej ciepłej wody nawet posprzątać porządnie nie można. A może jeszcze przemaluję dwie szafki i ujednolicę trochę styl? Coś wymyślę.

image