No i zbliża się ostatni dzień roku 2014. Plany już mam. W tym roku postanowiłam nie siedzieć w domu tak jak dwa lata ostatnio. Delektowałam się domkiem. Było ok, spokojnie. W tym roku potrzebuję odmiany i towarzystwa. Z imprezy z chłopakiem, z którym się spotykam zrezygnowałam na koszt spotkania z psiapsiółą. Zawsze to jakaś odmiana. To oczywiste, że spanikowałam jeśli chodzi o Niego. Szukałam wymówki i znalazłam. Z tą koleżanką do Niego nie pójdę – a właściwie do Niego, Jego Siostry i kilku osób im tylko znanych. Wiem, że żadnej siksy sobie nie przyprowadzi skoro do końca namawia mnie mimo umowy, że jak wymyślę coś innego to nie przyjdę tam gdzie On. Pozwolił mi być swoją ostatnią opcją. Mi się to strasznie spodobało, nic nie narzuca. Jesteśmy dorośli i niezależni. Choć pewnie ja po prostu się boję i chcę to przystopować. To, co się wykluwa. Pewnie trochę na tym stracę, bo fajnie mieć kogoś tak bliskiego przy sobie tuż o północy Tej nocy. Kilka razy się zdarzyło, a jednak w ciągu kolejnego roku to potrafiło się rozpadać i dla nich nie miała ta chwila takiego znaczenia jak dla mnie. Tak więc dałam sobie spokój z tym celebrowaniem koniecznie z Kimś.
Świąt nie obchodziłam. Życzeń nie składałam. Nie, bo nie. Ostatni dzień roku, powszechnie znany jako Sylwester, ma jednak dla mnie znaczenie. To dla mnie pewnego rodzaju święto. Wiem doskonale, że wszystko zależy od nastawienia i że tak jak będę o tym dniu myśleć, tak będzie zapamiętany. Najważniejszy jest sposób myślenia, znalezienie plusów i wtedy nieważne gdzie i nieważne z kim. A będę w małym gronie bliskich mi osób i jednocześnie pośród tysiąca osób podobnie spędzających ten wieczór.
Życzę sobie i Wam, aby ten dzień był niezapomniany pozytywnie, pełen nadziei na lepszy start nowego roku. I pamiętajmy, że życzenia składamy na cały nowy rok, a nie tylko Nowy Rok, który jest 1 stycznia. Udanego 2015-go!
PS. O planach noworocznych mogę napisać następnym razem.