Miesiąc: styczeń 2015

Jak pozbyć się kota?

4 komentarze

Zwyczajnie można zastosować najstarszą metodę świata – zamknąć go w szafce. Wtedy te, które z natury są ciche i mało co się odzywają – zaczynają wydawać głos. Mój kiepsko mruczy, ale uważam, że całkiem nieźle miauczy. Przy tym nie jest upierdliwy, nie wydziery japy, oszczędza głos. Można go zamknąć i będzie sobie tam siedział godzinami… Jedną z pierwszych nocy w mieszkaniu spędził w rozsuwanej szafie w przedpokoju. Rano wróciłam z pracy, powitało mnie ciche „miau miau”, ale że nie zauważyłam stojącego ogona to zaczęłam zaglądać do wszystkich pokoi. Gdy się rozebrałam z kurtki i butów znów usłyszałam „miau miau”. Poszłam […]

Mam dziś święto. Zima do mnie przyszła.

3 komentarze

Ano mam dziś święto. Od tego dnia muszę się oswoić z tą oto cyferką: Tak jest. Mam już 30 lat. Nigdzie nie pojechałam, bo siostra odwołała wyjazd. Jestem na nią wściekła. Zamiast tego spędzę ten dłuższy weekend w swoim domku. Przyjechałam, rozpaliłam w piecu i chciałam gazem dogrzać na szybko, a tu niespodzianka – gazu brak. Butla się skończyła. Tatuś podsunął pomysł żeby zrobić naleśniki. Zrobiłam. W mikrofalówce. To jest właśnie na zdjęciu. Nie wygląda to zbyt pięknie, ale jest bardzo smaczne. Trzeba zamknąć oczy i można jeść zachwycając się wyłącznie smakiem. Niebo w gębie. Porobiłam kilka zdjęć, bo jestem […]

Szykowanie do wyjazdu i napięcia.

Jeden komentarz

Już środa. W sobotę wyjeżdżam. Jeszcze kilka spraw do załatwienia będzie. Przede wszystkim pakowanie. Plan jest taki, że w sobotę popołudniu po pracy siostry wyjazd z Miasteczka do Berlina. Tam gdzieś „porzucimy” samochód. Przy stacji metra (u-bahna albo s-bahna) oznaczonej znakiem „parkuj i jedź”. Dojedziemy na Alex. Powieczorkujemy i pocieszymy się jaka to ja jestem stara. Potem noc u koleżanki i rano do autka i pod Berlin do Tropical Islands. Cały dzień chill outu. Wieczorem jeszcze niewiem co. W pracy siostra musi się pojawić w poniedziałek popołudniu, a ja dopiero we wtorek rano. Z jednej strony nie mogę się doczekać […]

Lodóweczka.

5 komentarzy

Oto ona. Od środka. Tak, wiem, że zdjęcie kiepskiej jakości, ale już się za te dodawane przeze mnie foty wezmę. Telefon robi mi zdjęcia słabej jakości, a jest nim najwygodniej tu wrzucać. Kupiłam lodówkę. Używaną. Małą. Na giełdzie. Za okazyjną cenę. Na giełdzie (można tam kupić wszystko o czym się zamarzy). Jedyny minusik jest taki, że niewiadomo czy działa. Przy płaceniu okazało się, że tato, z którym ją kupowałam, zna znajomego sprzedającego, więc ten drugi powiedział, że zapłacimy jak będzie sprawna, a jak nie to ją oddamy. Zapewniał, że w listopadzie, gdy ją odkupił, to działała.  No ale i tak […]

na szybko: jak obcinać kotkowi pazury?

3 komentarze

Dzisiaj nie mam zbyt czasu na napisanie czegoś więcej. Właśnie przyszła do mnie Lila. Przymilała się przez chwilę. A po dzisiejszym dniu to powinna mnie znienawidzić. W nocy mnie nie ma (praca). Rano przychodzę, dam jeść,  a potem zaganiam do pokoju i siedzi ze mną do tej 16. Potem zaczęłyśmy się bawić i mnie strasznie podrapała. Wciąż jest dzikusem. Ostatnio nie wychodzi na dwór (tylko balkon), w mieszkaniu drewniane parkiety, więc nie ma na czym zdrapywać pazurów i one rosną i rosną. Wzięłam koc. Zawinęłam ją. I na szybko obcinałam. Już dawno zbierałam się żeby jej przyciąć pazury (często drapie, […]

Święto Trzech Króli. Kolęda kolendą.

21 komentarzy

Święto Trzech Króli dziś, więc może napiszę coś na temat tym razem. Lenię się tak jak kiedyś to politycy wymyślili, bo jest ustawowo dzień wolny. Sklepy pozamykane, przejazd przez parking dużej galerii handlowej prawie pusty. Niestety stacja paliw też zamknięta, więc jeszcze auta pożyczonego nie mogę oddać. Niestety zobaczyłam, że któryś kierujący pajac za blisko się zbliżył do niego… Tak mi się ten dzień kojarzy z wizytą księży i z rozbieraniem choinek. U mnie na wiosce ksiądz łaził po domach kilka dni temu. Ja sobie smacznie spałam w tym czasie i go nie widziałam. Dzień później byłam u sąsiada na […]

Jestem! Wróciłam! Cała i zdrowa. Sylwester.

4 komentarze

Jestem! Wróciłam! Cała i zdrowa (no chyba, że za kilka dni wykluje się coś od tego łażenia z ciut mokrą głową…). Przygód związanych z wyjazdem było mnóstwo. Opiszę, bo warto je zachować ze szczegółami. Wyjechałam z domu wczesnym popołudniem. Pojechałam obejrzeć choinkę znajomej (ot taką manię mam w tym roku) i wypić z nią kawkę. Potem do kolegi oddać mu komputer do naprawy. Tylko, że poprzednio jak go dostał od właściciela tego komputera to mu działał i potem gdy go oddał, to też jakiś czas dobrze hulał. Nic przy nim nie robił! Sama jego obecność tak zadziałała… A że już […]