„A niech ma trochę seksu” – od tych słów rozpoczęło się życie ośmiu nowych na tym świecie piesków.

Było to drugiego dnia świąt zimowych. Wybraliśmy się na wieś do rodziny. Jak to bywa na wsiach – pieski latają luzem. Chętnie zaglądają na sąsiednie podwórka, zwłaszcza gdy bramy są otwarte. Niskie płoty też nie stanowią wielkich przeszkód dla nich. A gdy do tego wyczują, że suka ma ruję to nawet najsolidniejszy dwumetrowy płot nie jest dla nich nie do pokonania.
Tego zimowego dnia miastowa suczka wybrała się na wieś zapoznawać nowych kumpli i kochanków. Taka mała orgia na zapoznanie. W tym czasie nieodpowiedzialna Pani stała z boku przyglądając i kibicując jej.
 DSC_0610
Wrócili do miasteczka, a po kilku tygodniach suczka rośnie. Je coraz więcej. „Puchnie” – myśli Pańcia. „Ma na pewno ciąże urojoną, bo jak to tak – po pierwszym razie i już by się jej udało?”
Udało się bardzo skutecznie. OSIEM piesków przyszło pod koniec lutego na ten świat. Wszystkie zatrzymano i były do rozdania. Najpierw wyglądały jak zwykłe brzydactwa, których sporo wśród kundelków (mimo, że mamusia nawet piękna). Z brzydotek zrobiły się urocze niedźwiadki.
Obie „mamusie” zajmowały się nimi jak umiały. To ich pierwsze dzieci. Młodsza sprzątała co grubsze, a starsza walczyła ze szczochami i zapachami. Na początku mieszkały w jednym pokoju, a po jakimś czasie rozpoczęły się spacerki i rozpierzchły się po całym wielkim mieszkaniem, ciężko było je upilnować.
 DSC_0668
Od razu przy zdiagnozowaniu ciąży poczta łańcuchowa została uruchomiona – znajomi bliżsi i dalsi dowiedzieli się, że będą pieski do rozdania. Potem ogłoszenia w internecie wraz ze zdjęciami. O usypaniu, wyrzucaniu, oddawaniu do schroniska nie było mowy, choć przy liczbie młodych pojawił się strach „nie damy rady wszystkich rozdać”. Musze przyznać, że za pierwszą opcją byłam przez chwilę, na samym początku, bo bałam się, że ktoś wymyśli jakiś mniej humanitarny sposób pozbycia się kilku… Co do oddania ich do schroniska, to też mogła być taka opcja rozważana, bo w końcu w takie miejsca chodzi się zwykle po małe psiaki, a nóż by znaleźli szybko chętnych? Nie spodobała mi się propozycja, na którą od razu zgodziła się właścicielka – pojawiła się kobieta z Niemiec, która chciała przyjechać po wszystkie maluchy na raz. Od razu czarne myśli po co to jej. Dla kasy ludzie nie krępują się wyrządzać krzywdy zwierzakom (np. mięsożercy…). Może i by je faktycznie sprzedawała, bo tam mało piesków kundelków, ale jest też wiele innych opcji, z których już żadna nie jest pozytywna.
 DSC02749
Ostatecznie znalazło się osiem rodzin zainteresowanych małymi psiakami. Wszystkie znalazły domy. Dwa są gdzieś blisko, a reszta poszła z ogłoszenia. Monitorowane raczej nie będą.
Zdjęcia są tych niedźwiadków zrobione przeze mnie i siostrę.
p-001

🙂