Fakt, że można po domu chodzić w krótkich spodenkach i w bluzkach na ramiączkach świadczy o tym, że jest naprawdę bardzo ciepło. Na dwór wciąż zakładam kurtki, bo bywam na dworze późnym wieczorem wracając z pracy, albo wczesnym rankiem, tuż przed pracą.
Ale i tak powietrze jest już inne. Więcej ludzi na dworze. Dzieciaki grają na boisku. Pieski obszczywają już nie tylko trawniki przy chodniku, ale i polanki…
Rozpoczęłam sezon siatkówkowy. W tym roku będzie mocno okrojony, bo tylko weekendowo-urlopowy, a nie jak poprzednio – rehabilitacyjny, gdzie jak jeszcze chodziłam o kulach to potrafiłam usiąść na piłce (takiej do fitnessu) albo na stole i grać.
Przebudowuję boisko, a właściwie przynajmniej ogródek, a boisko powiększę. Jak się uda (znajdę czas, chętnych i troszkę kasy i odwagi) to zrobię boisko plażowe. Oczywiście w wersji mini, bo wymiary mojego ogródka (ale też i potrzeby) tylko na to pozwalają. Będzie pięknie, bardziej pożytecznie. Tylko trzeba pojechać, wziąć szpadel do ręki i kopać… A to dopiero w pod koniec przyszłego tygodnia.
Śmieję się, że pogoda zamówiona. Wcześniej ma być trochę deszczu żeby rozmiękczyć ziemię, a potem już słoneczko.