Powrót po zwolnieniu. Pierwszy weekend.
Jest godzina lekko po 22. Wróciłam do domku. Po niecałym tygodniu próby ostrego wrócenia do pracy i życia w Wielkim mieście. Ciężko było. Najgorzej w pierwszy dzień. Zrobiłam jazdę próbną rowerem do mojego zakładu żeby zmierzyć czas jak długo mi zajmie dojazd. 20 minut. 5 km. Tak na spokojnie jadąc. Nie wiem nawet czy przypadkiem nie doliczyłam znoszenia roweru z pierwszego piętra. Na trzecie mi się go tachać nie chciało. Miałam taki pierwotny plan żeby go tam dać, ale tato mnie przekonał. Zdanie tatusia jednak jest bardzo ważne i czasem trafia do mnie. Jutro idę na giełdę (ja na samochodową, […]