Jest godzina lekko po 22.

Wróciłam do domku. Po niecałym tygodniu próby ostrego wrócenia do pracy i życia w Wielkim mieście.

Ciężko było. Najgorzej w pierwszy dzień. Zrobiłam jazdę próbną rowerem do mojego zakładu żeby zmierzyć czas jak długo mi zajmie dojazd. 20 minut. 5 km. Tak na spokojnie jadąc. Nie wiem nawet czy przypadkiem nie doliczyłam znoszenia roweru z pierwszego piętra. Na trzecie mi się go tachać nie chciało. Miałam taki pierwotny plan żeby go tam dać, ale tato mnie przekonał. Zdanie tatusia jednak jest bardzo ważne i czasem trafia do mnie.

Jutro idę na giełdę (ja na samochodową, ale są tam też różne inne rzeczy). Właśnie z tatusiem – jako doradcą samochodu. Ma być nowsiejszy model wybranego przeze mnie autka. Sporo droższy, ale z wszystkim co można potrzebować w autku (o ile klimę ma, bo odpowiedzi nie uzyskałam w @).

Jechałam dziś sama bardzo małym autkiem z Wielkiego miasta do mojej wioski. Maksymalna prędkość to 120 (przy wyprzedzaniu). Miałam bardzo dużo czasu żeby innym się poprzyglądać. Nie było ani jednego takiego jak chcę. Zastanawia mnie to czemu nie ma ich na drogach. Jak wracałam z pracy co prawda widziałam taką jakąś sportową Toyotkę, ale to dopiero pierwszy raz gdzieś w mieście. I w dodatku trzy razy. Rowerkiem zawróciłam żeby ją obejrzeć, a potem zjechałam na równoległą i jeszcze ją mijałam, bo akurat chłopaki nią wyjeżdżali :). Boska. Króciutka, zgrabna, tylko czemu taka szeroka?

Ja się szerokich aut już boję. Przecież jakbym jechała WTEDY jakimś takim wąskim to bym się zmieściła i nie musiała szukać nowego auta…

Ciężko mi się za szukanie było zabrać. Miałam różne wymówki. Prawdziwe. A to szyją nie mogłam kręcić. A to się bałam (i wciąż coś takiego czasem czuję, nawet jako pasażer). A to daleko od mojego miejsca przebywania były jakieś fajne okazy. A to szkoda kasy, bo dużo chcieli. A to mam rower i dałam radę te kilka dni, więc powinnam dać jeszcze trochę. A to może znajdę coś lepszego… i tak minęły prawie 2 miesiące od wypadku. Z tym, że mam kilka na oku. Może się udać. Jutro może co nieco się wyjaśnić.

Zmęczona jestem, bo wstawałam wpół do piątej. Dojechałam do wioski, pomęczyłam się z sąsiadem zamykaniem drzwi od pożyczonego autka, wypiłam piwko i padam…