Jestem teraz u siebie w domku. Czekam aż ugotuje mi się ryż do zupy grzybowej. Tato był tu wczoraj rano (sobota), skosił mi trawę na ogródku (i przy okazji jednego żółwia ;)) i zostawił woreczek grzybów. Kanię usmażyłam – jednak bez jajka ten grzyb jest ledwo jadalny. Przekonałam się o tym poprzednio, więc tym razem chciałam go urozmaicić. Dodałam trochę przyprawy meksykańskiej i prażonych ziaren słonecznika, które mi zostały już nie pamiętam z czego. Wciąż ten grzyb był mega słony, więc ugotowałam do niego ryż. Oczywiście w super elektrycznym mini-garnku, do którego wsypuję tylko składniki, wlewam wodę i robię pstryk. Jak włożę tam odpowiednie proporcje to ryż wychodzi idealny. Czasem uda mi się dobrze wymierzyć, a czasem nie. Jednak już się nauczyłam, że lepiej dać ciut więcej wody niż miałabym dać tam jej za mało.
Wróciłam parę dni temu z Maroka. Noc później wiał orkan (niż podobny do huraganu). Jestem chora. Gardło mi „siada”. Może to być spowodowane także zmianą klimatu. Tam trzydzieści-parę, a tu maks 15. W Mieście radziłam z tym sobie tabletkami do ssania, Mig-iem i dużą ilością miodu dodawanym do pitych napojów. Tutaj mama mnie poratowała silniejszymi medykamentami. Aspirynkę zaleciła na noc, więc powinnam się teraz wygrzewać, bo już wypiłam, przed kąpielą. Mam nieziemski katar i pokaszluję. Na szczęście głosu zupełnie nie straciłam.
Przy okazji ostatniego wyjazdu znów powrócił do mnie temat głosu. Powinnam skorzystać z jakichś zajęć na temat jego emisji – koniecznie! Lub może na początek zabrania się za problem dobrze byłoby poszukać jakiejś literatury na ten temat.
Przy okazji organizacji wyjazdu i jego trwania podokańczałam kilka spraw do załatwienia. Teraz, po czasie odpoczynku, zamierzam podokańczać kilka innych, najważniejszych, i dopiero wtedy zająć się nowymi.
Niestety jeszcze mam ich mnóstwo. Powinnam posiedzieć w moim domku jakiś czas. Wziąć się za szycie żeby było tego mniej, a także dalej „wypychać” rzeczy przeznaczone na sprzedaż. No ale jeszcze doszła mi sprawa do załatwienia i duży wydatek – nowy telefon. Poprzedni zgubiłam kilka dni przed wyjazdem. Planuję przysiąść do poszukiwań lada dzień. Do tego od nowa szukam współlokatorki.
Ryż już woła..