Idealny dzień.

Od razu po przebudzeniu sięgam po ukryty przy łóżku komputer. Otwieram go. Piszę. Przelewam myśli na klawiaturę. Kot mruczy – nie gryzie, nie drapie, nie rzuca się na mnie i nie atakuje nagle. 
Opowiadam w tekście co mi się śniło, jakie mam plany na dzień i co ciekawego zapamiętałam z wczoraj. Potem wstaję po jedzenie, zerkam do telefonu i czytam. Odpowiadam na wiadomości. 


Resztę dnia spędzam na zaplanowanym działaniu lub (gdy mam gorsze samopoczucie) na lenieniu się. Potem idę do pracy zadowolona, że zrealizowałam plan dnia. Jestem wydajna i dobrze czuję się wśród ludzi. Po powrocie zjadam posiłek, czytam w łóżku książkę i zasypiam. 


W weekend gdy przyjeżdżam do siebie i jest bardzo zimno korzystam z pierwszej okazji żeby pisać. Może to być czas zaraz po przyjeździe – gdy jeszcze mieszkanie się grzeje i nie ma co robić. Może to być czas po sprzątaniu gdy w końcu mam chwilę usiąść. A może to być czas na przerwie gdy już opadam z sił od roboty. Po pierszej nocy pierwsze co robię to biorę komputer i piszę na rozbudzenie..

🙂