Po co przy każdej sytuacji szukać winnych? Sprawdzać czyja to wina? Czy to komuś coś daje? Ulgę, że nie jest się złym, że to inni coś źle zrobili albo, że to my mamy rację? 

A co to mówi o nas samych jak obwiniamy innych? Ja myślę, że to kiepsko gdy ktoś tak postępuje. 

W przypadku wypadków samochodowych trzeba znajdować winnego, ale to z punktu widzenia prawnego. Przepisy jasno określają kto postąpił źle. 

A w sytuacjach życiowych nie jest to do szczęścia potrzebne. A właściwie jest – dla ludzi którzy się lepiej czują gdy inni mają gorzej. Ale to też marnie świadczy o człowieku. 

Nie chcę taka być. I nie jestem. Ja odpowiadam za siebie. Jak coś źle zrobię to się do tego przyznam. Tylko ja siebie mogę oceniać i to z mojej strony ten błąd powinien być zauważony. Bardzo często jest tak, że ktoś uważa, że źle coś zrobiłam albo źle się zachowałam. Co z tego? Jeśli ja sobie nie mam nic do zarzucenia to nie będę przepraszać. Ktoś mnie źle zrozumiał, nie wziął pod uwagę moich intencji to jest to jego odczucie, a ja za to nie odpowiadam.

Gdy popełnię błąd to go naprawiam. Ale nie przepraszam za błędy, które w moich oczach nimi nie są. Jeśli myślę, że zrobiłam coś dobrze to tak dla mnie jest. Mam swoje zdanie i sama siebie mogę krytykować. Nie lubię krytyki bezsensownej, takiej “niszczącej” i zwykle jej nie chcę słyszeć. Nie słucham. To, że ktoś coś do mnie mówi to nie znaczy, że się przejmę. Mam wysoko poczucie własnej wartości. Nie dam sobie wejść na głowę. Nie dopuszczę do siebie słów, które nie są wyjaśnione. Jeśli coś złego o mnie myślisz, jeśli według ciebie coś źle zrobiłam to wytłumacz mi jak to widzisz. Może przyznam ci rację, a może ja to będę widziała zupełnie inaczej i wtedy zrób z tym co zechcesz.