Pewnego lutowego poranka tuż przed godziną 8 moi rodzice i ja znaleźliśmy się w jednym miejscu i czasie. Ja usiadłam na kanapie przy stole żeby zjeść śniadanie, tato przyszedł usiąść na fotel obrócony w stronę telewizora, a mama przyszła z kawą do towarzystwa. Jednym okiem zerkała w telewizor. 


To urządzenie ma magiczną moc przyciągania. Wzroku, uszu i uwagi. Ma wielki wpływ na życie ludzi, którzy są od niego uzależnieni. Wiecie co się stanie gdy nie ma prądu albo telewizor nagle przestaje działać? Najpierw nic się nie dzieje. Pewnie jest to skutkiem przyrośnięcia do danego miejsca. I lenistwa, bo na żaden fizyczny wysiłek nie jest się przygotowanym. I dopiero po chwili następuje jakaś reakcja. W moim domu jest to mówienie ojca: „zobacz co tam się stało/ poruszaj tym kablem/ naciśnij tam przycisk/ przynieś mi picia”.  Dopiero gdy ostro się sprzeciwię to pan szanowny raczy wstać i coś podziałać. Gdy gaśnie telewizor to przeciętny jego użytkownik się denerwuje, a mi automatycznie rozluźniają się mięśnie, uśmiecham się, napawam ciszą i obserwuję reakcję zagubionych telewizjomaniaków.


Ostatni najmliszy poranek z moimi rodzicami to był ten, w którym siedzieliśmy wszyscy w pokoju dziennym z grającym telewizorem i tym razem to nie ja (a mama!) powiedziała żeby wyłączyć to pudło. I okazało się , że mamy pełno tematów do rozmowy: o horyzoncie, wschodach i zachodach słońca na plaży, płaskiej ziemi, a nawet wyszła na jaw ciekawa sprawa z początku ich małżeństwa..


Ludzie, rozmawiajmy ze sobą zamiast gapić się w omamiające pudło. To samo z monitorem komputera. Pracujmy nad sobą żeby umieć ze sobą rozmawiać. Bardzo ważna część rozmowy to słuchanie, a jak mamy to robić jeśli dźwięki przychodzą do nas z kilku źródeł?

Może i piszę pierdoły, ale dla mnie to ważne. Chcę żeby było więcej takich miłych poranków w moim życiu. Chcę wiedzieć co inni ludzie mają mi do przekazania i przy tym chcę być rozumiana. A wymaga to tyko odrobiny wysiłku. Czasem wystarczy tylko małe „pstryk” na pilocie..

🙂