Mój dziadek ma już 79 lat. Ostatnio były jego urodziny.
Ciekawe czy ja dożyję tego wieku. Dziadek już strasznie chorowity. Dzień wcześniej cukier ponad 600… ale udało mu się go zbić. Chyba ma do wyboru dużo sobie odmawiać (głównie jedzenie) i czuć się dobrze lub żyć stale przestrzegając zasad, które podobno mogą mu pomóc lepiej egzystować.
No i co tu wybrać? Strasznie wczoraj wyglądał, a jak jeszcze powiedział kładąc się do łóżka „idę umierać” to w moich oczach pojawiły się łzy…
Moje sprzątanie (mój cel tam) się przedłużyło o tą jego drzemkę. Wstał, zrobił test paskowy i wynik wciąż miał wysoki. Zaraz zrobił drugi, bo powiedział, że wcale już się tak źle nie czuje i wyszło 220. Trzeci robić? Zrobił i 212. Przy tym pierwszym coś było nie tak.
Wcześniej też robił po kilka i wychodziły mu wysokie wyniki. Pełno pasków było na stole do sprzątnięcia.
Kiedyś każdy odejdzie z tego świata. Najgorsze jest słyszeć gdy sam „zainteresowany” już by chciał. Słyszałam takie słowa już od kilku osób – byli zrezygnowani, wypaleni, chorzy. Każdy dzień sprawiał im ból. Ból egzystencji?
To naprawdę niemiłe coś takiego słyszeć. Z tym, że trzeba się z tym pogodzić.
Cieszmy się póki jesteśmy młodzi, mamy cele, nasyćmy się życiem. Nie wiadomo co stanie się z nami na starość, więc delektujmy się tym co jest teraz, co mamy, jak wyglądamy, bo potem już może nie być tak kolorowo.
Weźmy pod uwagę, że starzeje się przede wszystkim nasze ciało. Z psychiką ten proces idzie znacznie wolniej. Cywilizacja się rozwija (choć niektórzy uważają, że wręcz się cofa i wracamy do korzeni) i możemy z czasem przestać za nią nadążać.
Czas leci cały czas. Nie marnujmy go. I postarajmy się mieć co wspominać… 🙂