Blog i co z nim dalej.

Trochę przestałam pisać tu i zamieszczać notatki. Po części dlatego, że stwierdziłam, że chciałabym żeby mnie czytano i przestałam pisać o tym co mi się przytrafia na co dzień. Zamiast tego zamieszczałam różne przemyślenia i rady. Głupia ja! Moje życie jest tak ciekawe, że teraz już sądzę, że wszystko może zainteresować kogoś obcego. Jestem szczęściarą i to widzę, więc czemu o tym nie pisać? Może ktoś inny też zobaczy analogie u siebie i będzie mu łatwiej iść przez życie z pozytywnym nastawieniem i myślą, że komuś też tak różne rzeczy się przytrafiają. Wrócę do opisywania prostych sprawy, bo nie może tak być, że są takie długie okresy ciszy w eterze, nie pozwalam sobie więcej na to!

Myślę, że wtedy, z czasem, pojawi się ciekawsza treść dla obcych osób, a póki co przede wszystkim ja muszę być zadowolona i ćwiczyć systematyczność. Pisanie często będzie również zgodna z moimi postanowieniami noworocznymi, o których wciąż pamiętam i chcę realizować. Plany te obejmowały cały rok, a dopiero jeden miesiąc się dziś kończy.

Ostatnio mało czytam. Popsuty mam Kindle. Pierwsze dni były ciężkie, brałam się za wszystkie czasopisma w zasięgu ręki. Potem dni bez czytania, kiedy to się zaczęły napady senności i kiepskie samopoczucie. Jakieś choróbsko chciało mnie zaatakować. Ostatnio powróciłam do czytania – ale na komputerze, który nie jest najwygodniejszym urządzeniem do tego. Papierowych książek nie mam w tym domu i jakoś mimo całej sytuacji nie mam jeszcze potrzeby się za nie brać. Jakoś przeraża mnie ta szarość kartek, ciężar tej rzeczy, konieczność ustawiania jej pod kątem niemęczenia oczu i przewracanie kartek.

Ostatnio, już od ponad miesiąca, pojawił się w moim życiu nowy wątek – puste mieszkanie po lokatorach, które mam remontować tzn. głównie ja sprzątać i malować. Jednak przeliczyłam się z oczekiwaniami, że „wolność Tomku w swoim domku” i często mam tam towarzystwo. W dodatku są to osoby, które mają co do tego lokalu więcej do powiedzenia niż ja. Ich częsta obecność psuje mi ciut plany. Myślałam, że będę sobie tam sama siedziała i pomalutku remontowała, a jednak tak nie będzie. W ten weekend był ktoś i jeszcze w tygodniu ten ktoś ma podjechać, a na przyszły weekend oboje mamy plany gdzie indziej i na jeszcze następny weekend też. Tak więc siedzenie sobie tam samej odpada i jest mega odwleczone w czasie. No chyba, że podjadę w tygodniu, ale to trochę byłoby uciążliwe ze względu na moją pracę. Ta sytuacja to kolejny dowód na to, że oczekiwania a rzeczywistość okazują się czasami mocno odmienne. Cieszę się, że chociaż byłam przy wyborze koloru farby i za jakiś czas będzie można tam posiedzieć i poczuć się jak w Polu Słoneczników, tak jak firma Śnieżka obiecuje.

sloneczniki